
KTO SIĘ BOI KLĄTW?

Elżbieta Kuc – jest Wielkim Mistrzem Reiki, Mistrzem Kundalini Reiki oraz Mistrzem Świecowania i Konchowania Uszu. Mieszka na Podlasiu. Od przeszło 18 lat zgłębia i stosuje ludowe techniki podlaskich szeptuch, przekazywane z pokolenia na pokolenie.

FACHOWY ZNACHOR
W pierwszym kontakcie Ela daje się poznać jako konkretny fachowiec. Jest bezpośrednia
i stawia na jakość. Takie też zdanie mają o niej ludzie, którzy skorzystali z jej usług. Oni sami wracają do niej, aby zgłębiać temat, ćwiczyć i stawać się jeszcze lepszym w praktykowaniu tych niecodziennych metod. Ela jest wymagająca, dość surowa. Nie „owija w bawełnę”. Mówi jak jest. Jeśli postępujesz niewłaściwie, powie Ci to bez ogródek, czy to się Tobie spodoba, czy też nie. Szczerość jest dla niej bardzo ważna. Kiedy prowadzi warsztaty, robi to z dużym zaangażowaniem i oddaniem. Dla niej nie ma praktyki na „byle jak”. Praca z człowiekiem, jego energetyką, to zbyt duża odpowiedzialność, żeby zrobić to niedokładnie. Ona sama zdobyła wiele umiejętności. Dzisiaj uczy technik, które stosowane były wieki temu, także w jej rodzie. Dar przejęła po przodkach. Dzisiaj większość tych metod, została wyparta przez współczesną mentalność, technologie i brak czasu. Zabiegi, w których się specjalizuje to, m.in. spalanie konch na ciele, tzw. BODYCONING (wg. jej autorskiej metody), czakroterapia, masaże, w tym relaksacyjne, uzdrawiające, energetyczne (tybetański, plemion Indian), radiestezja, moksa, numerologia i portrety celów życia i wiele innych. Jeśli jest potrzeba, stosuje znachorskie metody oczyszczania domu, ludzi. Pasjonuje się w słowiańskiej medycynie ludowej.
SZEPTUNKA – TO WIEDŹMA
Podlasie słynie z szeptunek. Tam zawsze było ich najwięcej. Zazwyczaj były nimi stare kobiety, mieszkające w chałupach, przed którymi ustawiały się kolejki ludzi, chcących poprawić swoje zdrowie, złagodzić ból. Szeptunki zawsze miały pewność w tym co robiły. To przekonanie i wiara w modlitwy i zamowy, zawsze dawały dobre rezultaty. Chociaż do dzisiaj trudno zrozumieć na jakiej zasadzie te metody działają. Jednak wystarczy spojrzeć na modlitwy.
Kto dziś zrozumie ich siłę? Szepty działają podobnie. Mimo, że działania te od dawna uważane były za pogańskie, to opierały się na podobnym co modlitwy wykorzystaniu sił duchowych. Przez wieki szeptunki często nie zdawały sobie sprawy z tego skąd uzyskały moc, ani nie były też świadome tego co robią. Dziś sprawa ma się zupełnie inaczej. Współczesne szeptunki, próbują zrozumieć skąd bierze się w nich tak siła. Zgłębiają praktykę, rozumienie zasad działania stosowanych metod. Jednak trzeba podkreślić, że szeptunek jest zdecydowanie mniej niż kiedyś. Stare pokolenie, które opierało się na silnej wierze i dawnej praktyce, wymiera. Młodych szeptuch, które chciałyby swoje życie poświęcić pomaganiu innym nie przybywa. A bycie szeptuchą to wiele wyrzeczeń. O tym jak powinno się funkcjonować w tym „zawodzie”, można szeroko dowiedzieć się w czasie spotkań z Elą. Lista „wyrzeczeń” jest długa. Poza tym w zasadzie współczesne szeptunki nie dbają o rozgłos. Dlatego w internecie nie ma wiele ogłoszeń o ich usługach. Te które są skuteczne, są z polecenia.

WYSTARCZY WEŁNA, KOŁTUN I WOSK…
Szepunki do uzdrawiania stosują różne narzędzia, różne rytuały. Najczęściej wykorzystują coś co jest „pod ręką”, czyli w chałupie. Do rytuałów, wykorzystują popiół z pieca, czy baranią wełnę. Len sprawdza się w czasie spalania nad głową chorego, jajko, do zdejmowania uroków. Metod jest wiele. Rytuały są na ogół podobne w stosowaniu. Jednak Ela wciąż powtarza, że wszystkie zabiegi trzeba wykonywać z powagą i szacunkiem. Nie można zdejmować uroków niedbale, czy modlić się nad potrzebującym bez odpowiedniej uwagi. Podstawą są właśnie modlitwy. Każda szeptunka powinna mieć swoją, tzn. taką, którą wypraktykuje, która będzie skuteczna, która jest dla niej bliska. Zabiegi są często długotrwałe. Czasami trzeba je powtarzać. Najtrudniej obchodzić się z chorymi, których niedomagania dotyczą układu nerwowego, długotrwałego stresu. Ale to też nie zawsze jest regułą. U jednego zadziała od razu, u innego na poprawę trzeba poczekać.
XXI WIEK – MODA NA MAGIĘ
Skąd się wzięła w ostatnich latach moda na magię?
Ano człowiek zawsze interesował się tematami niewyjaśnionymi. Dzisiaj życie wymaga od nas wielu wyzwań, wyrzeczeń. Żyjemy szybko, dynamicznie. Ludzie między sobą konkurują. Dzieje się to często nieświadomie. Presja, z którą spotykamy się każdego dnia, doprowadza do przewlekłego stresu, a to prowadzi do chorób. One nie przychodzą z dnia na dzień, ale rozwijają się stopniowo, latami. Starość, choroby, przychodzą niezauważone. A kiedy uświadamiamy sobie, że nas dopadły, często czujemy się bezsilni i bezradni. Dlatego szukamy łatwych i szybkich sposobów na poprawę zdrowia, jakości życia. Ale tych samych metod szukamy na ułożenie sobie spraw prywatnych, miłosnych. Wtedy pojawia się zainteresowanie metodami niekonwencjonalnymi, niewytłumaczalnymi, a nawet magicznymi. Czy coś w tym złego? Jeśli tylko nie kłóci się to z naszymi przekonaniami czy religią to nie ma w tym nic złego. Próbować można różnych metod. Trudniej, kiedy swoje niepowodzenia, choroby, czy zły los chcemy całkowicie zostawić na rękach szeptuchy, czy uzdrowiciela. To tak nie działa. Można się łatwo rozczarować, bo przecież i karmy nam nikt całkowicie nie zdejmie, nie rozgrzeszy i choroby, która narastała powoli też nikt nie odejmie z dnia na dzień. Już szybciej działa to na uśmierzenie bólu. Z tym można się łatwiej uporać. Czy jest coś złego w magii? Zależy czym ona dla nas jest… Jeśli intencją jest skrzywdzić drugiego człowieka, to wtedy ta sama magia to urok i klątwa, jeśli zaś ma za zadanie pomóc, staje się modlitwą i rytuałem światła i miłości. Zwał jak zwał. Magia od zawsze była wpisana w życie człowieka. Dopóki świat ludzki, materii spotyka się ze światem duchowym, dotąd będzie istnieć pojęcie magii.

KTO SIĘ BOI KLĄTW?
Nie będzie odkryciem stwierdzenie, że są tacy, którzy nie życzą nam dobrze. Patrzą z zazdrością, mimo, że usta ich mówią coś innego. Przeklinają, złorzeczą. To wystarczy, żeby zaczęło się dziać niedobrze w naszym życiu. Pojawiają się kłótnie z bliskimi, spory w pracy, nawarstwienie spraw, problemów, choroby i niedomagania. Jednak nie zawsze musi to być takie oczywiste. Czasami pasma nieszczęść przeplatają chwile spokoju. Czasami zdarza się nam zastanawiać, dlaczego pojawiają się w naszym życiu „dziwne” sytuacje, kłótliwi ludzie. Częściej przychodzi płacz. Czujemy, jakby ktoś chwilami odcinał nam dostęp do świeżego powietrza. Odchodzą znajomości, przyjaźnie. To wszystko może sugerować czyjąś zazdrość, zawiść, złorzeczenie, przekleństwo. Jasne, wszystkie te nasze stany duchowe, mogą być naturalnym zbiegiem okoliczności albo konsekwencją wcześniejszych naszych kroków, podjętych decyzji. Ale kiedy mimo analizy całej sytuacji, nie znajdujemy odpowiedzi na podstawowe pytanie „dlaczego nagle w naszym życiu dzieje się tak wiele złego?”, to warto znaleźć fachowca, który pomoże zrobić rytuał oczyszczenia.
Czasami tak niewiele, może znaczyć wiele… Ten paradoks pokazuje, że wciąż nie zdajemy sobie sprawy z tego, że świat materialny różni się od świata duchowego. Ba, nadal bagatelizujemy naszą duchowość. Albo łączymy ją wyłącznie z wiarą, religią. A duchowość to świat energetyki, sfera emocji. Wszystko jest z sobą ściśle powiązane. Jedno oddziałuje na drugie. Nie da się tego odseparować.
Mówi się, że jeśli nie wierzymy w klątwy, to one nas nie dosięgną. Ale czy tak jest naprawdę? Wszyscy jesteśmy z sobą połączeni, niewidzialną siecią, zależnością. Istnieje prawo przyczyny
i skutku. Pamiętajmy też, że praktycznie nikt z nas nie jest nieskazitelny. Każdy żyjący człowiek, świadomie lub nie świadomie popełnia różne błędy. One otwierają drogę do wyrównania między ludźmi szkód i strat wyrządzonych w ich polu energii. Jeśli świadomie nie pracujemy z samym sobą, ze swoim duchem, nad zrozumieniem siebie, swojego postępowania, to każda ludzka zazdrość, zawiść, może przyśpieszyć proces wyrównania kiedyś wyrządzonych przez nas krzywd względem innych osób. W ten sposób zapętla się między nami spirala prawa: przyczyny i skutku. Dlatego nie tylko skuteczne oczyszczanie czy ochrona przed negatywną energią, „złym okiem”, mogą nas ochronić przed atakami energetycznymi, ale także to, że żyjemy w zgodzie z prawami życia, wszechświata. Szanujmy siebie i innych. Także zwierzęta. Tak ważne jest współodczuwanie i zależność względem innych istot.
Jeśli z kolei pracujemy nad sobą, nad swoją postawą, swoim życiem, to tym trudniej spodziewać się, żeby dosięgały nas złe słowa innych, uroki i klątwy. Oczywiście te agresywne wibracje, zawsze mogą uderzyć w nas, jeśli czyjaś intencja taka była, ale jeśli sami jesteśmy poprawni, żyjemy w zgodzie z prawami uniwersum, to te „ataki” ludzi zawistnych nie wpakują nas w tarapaty…
Żyjemy, by świadomie wyrównać krzywdy jakie kiedykolwiek wyrządziliśmy lub mogliśmy zadać komukolwiek. Innym, sobie. Nie ma znaczenia. Każdy wybryk przeciw prawu życia, jest naruszeniem praw wszechświata i nie pozostaje bez szkody dla naszego materialnego jestestwa. Bać się nie trzeba, bo to niska energia, ale nie można zapominać o koniecznośći dążenia do własnych „czystych” myśli i intencji. A z tym już u nas jest gorzej.
ZOSTAĆ SZEPTUCHĄ – CZEMU NIE?
Poznanie technik magicznych, ludowych to nic innego jak sięganie pamięcią do starych tradycyjnych metod, którymi posługiwali się nasi przodkowie, nasze babki. To dobra alternatywa wobec silnej ekspansji nowoczesnych metod świata zachodu. Życie (samo w sobie), każdego z nas, w takiej formie w jakiej jesteśmy obecnie – jest jedno. Nic wcześniej, nic później. Kwestia reinkarnacji nie ma w tym aspekcie nic wspólnego i wcześniejsze założenie nie podważa teorii jej istnienia. Ale życie obecne jest tu i teraz i to jest fakt. To co odczuwamy, jak się czujemy, ma istotny, ważny sens naszego istnienia. Każdy pragnie być zdrowy, rozwijać się, odczuwać szczęście i powodzenie. Chcemy być młodzi, piękni, kochani. W istnieniu, w życiu, nie ma rzeczy niemożliwych. Kwestią jest tylko forma świadomości, podejścia do każdego elementu życia.
Zrozumiałe jest, że trudno sprawić, aby przez całe życie być młodym, ale możemy pozostawać całe życie młodzi duchem. Starość nie musi odbierać nam piękna, urody, a choroba zabijać… Transformacja człowieka, jego przemiana duchowa materializuje świat rzeczywisty. Postrzeganie tego co nas otacza, zawsze jest przejawem naszego stanu ducha.
Wiele kobiet chce być szeptunkami, zgłębiać techniki, rytuały, takie jak spalanie lnu na róże, zdejmować klątwy za pomocą jajka, przelewać wosk na oczyszczenie ciała duchowego. Podejście do tematu i intencja są kluczowe.
Warsztaty z magii „szeptów”, mogą zdecydowanie uzupełnić lub rozwinąć nasze doświadczenia życiowe. Te metody można zastosować jako alternatywę dla wielu innych metod, znanych, klasycznych, które przyjęte przez współczesny świat, klasyfikowane są jako sprawdzone i zatwierdzone przez naukę.
Przecież życie nie zmienia się na przestrzeni setek lat. Wciąż tak samo rodzimy się, oddychamy, jemy, wydalamy, zmierzamy się z tymi samymi chorobami co nasi przodkowie, umieramy. Dochodzą jednak nowe obciążenia, które dzisiaj stymulowane są przez nowe technologie. Stare metody wciąż zdają się być praktyczne. Oczywiście wszystko się modyfikuje, ulepsza, dostosowuje do współczesnych ludzi. Dzisiejsza szeptucha wcale nie musi mieszkać w chałupie krytej strzechą, a jej całe życie ograniczać się do widoku jednej wioski.
Warto znać, wiedzieć, umieć wykorzystać. Dlatego praktyka zdejmowania uroków za pomocą jajka nadal wydaje się być nieodzowną wiedzą, którą można najszybciej …i skutecznie zastosować u siebie lub u osoby najbliższej.
OD CZEGOŚ TRZEBA ZACZĄĆ…
Elżbieta Kuc od lat prowadzi szkolenia z tych ludowych metod. Jednak we Wrocławiu to początki. Odbyły się pierwsze, a wciąż zainteresowanie rośnie. Wielu pyta o kolejne terminy. Dzwonią. Lista oczekujących jest spora.
Warsztaty są intensywne. A osobowość i podejście do tematu Elżbiety Kuc, pozwalają nauczyć się tych metod w kilka dni. Ćwiczenia dają pewność w posługiwaniu się jajkiem czy woskiem. W czasie warsztatów zmienia się też podejście do wielu aspektów życia, świadomego życia. Wszystko ma tutaj znaczenie. Ważna jest jednak trzeźwość umysłu kursantów, uwolnienie od nałogów, pozbycie się stereotypów, programów i przekonań, szacunek dla życia i drugiego człowieka, intencja dobra, empatia. Reszta przychodzi z czasem.
Wyostrza się intuicja, czucie, jasnowidzenie.
Jednak to wszystko wymaga praktyki. Nie da się od razu osiągnąć pionierskich efektów, choć wiadomo, że pewne osoby mają predyspozycje i smykałkę do uzdrawiania, co widać na warsztatach. Częściej jednak jest to proces.
Każdy z nas ma wiele umiejętności zapisanych w sobie, bo jesteśmy częścią całości, naszych przodków, wierzeń. Czasami wystarczy to tylko obudzić w sobie.
Chętnych jest sporo. Zwłaszcza kobiety. Chcą umieć pomagać innym, bliskim. Chcą się ochronić, przed „złym okiem”, przed klątwą. Przecież teraz każdy człowiek narażony jest na działanie złej energii… Czy wierzymy w to, czy nie – oddziałują na nas emocje innych ludzi, takie jak złość, agresja. Żyjemy w stresie, przeciążeniu nerwowym. Niewiele trzeba, aby osłabione systemy energetyczne człowieka zostały „zainfekowane” i wywołały chorobę.
Kobiety szybciej chwytają praktykę, jakoś jest im łatwiej, ale na warsztatach nie brakuje też mężczyzn. Zwykle jest kilku. Oni też w tych czasach są bardziej wrażliwi. To sprawa świadomości. Dzisiaj, wielu ludzi próbuje zrozumieć sens swojego życia i swoje miejsce na ziemi. To pomaga. Kiedyś ludzie, żyli prościej. Rozumieli otaczający ich świat, korzystali z przyrody, czuli zbliżającą się śmierć. Dzisiaj świat wymaga od nas wyzwań. Chcąc żyć na wyższym poziomie, godzimy się na wysoką cenę jaką stawia przed nami wykorzystywana przez nas technologia. Przez to często zatracamy stopniowo te naturalne cechy ludzkie. Spotkanie z Elżbietą Kuc na warsztatach „SZEPTY”, to często początek drogi do poznania siebie, otaczającego nas świata i zrozumienia jak wielka siła w nas drzemie. Natomiast dla tych, którzy już kroczą tą drogą, to świetne uzupełnienie, poznanie nowej wiedzy i tradycyjnych metod ludowych. Wśród kursantów są pielęgniarki, uzdrowiciele, kobiety, mężczyźni, młodzi i Ci w średnim wieku. Są także te zdawać by się mogło najbardziej uprzywilejowane w tym fachu – sędziwe osoby.
Każdy chce nauczyć się tych metod i stosować je samodzielnie. To bezcenna wiedza.
Na warsztatach nie trzeba wiele – musisz zabrać z sobą chustę…. To kluczowy element. Ona musi być Twoja, własna. Nie ważne czy jesteś kobietą czy mężczyzną… kiedy znajdziesz się na warsztatach Eli, zrozumiesz, dlaczego. Kiedy wyjedziesz, zostają przyjaźnie i kontakt w grupie, gdzie każdy może dzielić się swoimi doświadczeniami w posługiwaniu się szeptami….
Warsztaty „SZEPTY” – dawne techniki ludowe
Prowadzenie: Elżbieta Kuc – Szeptunka
Kontakt: 507 822 928
Spotkanie odbędzie się we Wrocławiu w dniach: 29 i 30 marca 2025 r.