![](https://studiovtv.tv/wp-content/uploads/2025/01/pyramids-2371501_1920.jpg)
PODRÓŻE DO ŚWIATA DUCHA cz. I
![](https://studiovtv.tv/wp-content/uploads/2025/01/Bez-nazwy-802x1024.jpg)
Podróże kształcą, uczą, poszerzają horyzonty.
Lubimy podróżować, zwiedzać, odkrywać nowe miejsca, nowe smaki, kulturę… Kto z nas nie marzy o podróżowaniu?
Podróże już dla małego i młodego człowieka są ogromnym przeżyciem, ekscytującym wyzwaniem, Ważne, ale stresujące. Pamiętam, kiedy miałam kilka lat, wyjazd do dużego miasta był dla mnie fascynującym wydarzeniem. Wtedy po raz pierwszy poznałam smak przyjemności z odkrywania nieznanych miejsc. Tak dobrze znam ten dreszczyk emocji z tamtych dziecięcych lat. Trzeba było się pakować, szykować, stroić. Cała otoczka związana z wyjazdem dawała tak wiele emocji. Mimo, że wychowywałam się w mieście, to podróż do innej aglomeracji miejskiej była wówczas ekscytującym przeżyciem. Ogromne miasto i ja, mała dziewczynka, małymi kroczkami przemierzająca z rodzicami miejskie ulice. Kiedy jest się małym człowiekiem, poznawanie świata jest niemałym wyzwaniem. Każdy spacer to ogromne odległości dla małego człowieczka. Jednak te pierwsze dziecięce wyprawy, zapoczątkowały we mnie chęć podróżowania. Okazało się, z czasem, że nie będzie to takie trudne…
W czasach mojej szkoły średniej, kształcąc się w liceum, dojeżdżałam autobusem do innego miasta. Później w czasie studiów, tak jak wielu młodych ludzi, zobaczyłam inne życie. Poznawałam innych ludzi, którzy do dużej metropolii przybywali tak jak ja, z różnych zakątków Polski. W końcu, kiedy przyszedł czas, wyruszyłam do Paryża. To była wielka przygoda.
Tam mieszkałam, spędzałam czas m.in. grając na gitarze w metrze. To były uroki tamtych lat, kiedy chcąc zarobić trochę pieniędzy, człowiek imał się wielu twórczych zajęć. W tamtych latach Polska jeszcze nie była w Unii Europejskiej, nie było strefy Schengen. Kiedy to się stało, po wejściu do UE, wyruszyłam w kolejną podróż…. do miejscowości Cork w Irlandii, gdzie doświadczałam życia, takiego właśnie jakie było mi pisane. Różne to były sytuacje, np. długie poranne wędrówki do pracy (6 km w jedną stronę), w ciągłym deszczu i błocie, bo żaden autobus tam nie jeździł.
Kolejnym miejscem w którym zamieszkałam była Wielka Brytania. Tam spędziłam najwięcej czasu swojego życia. Lubiłam tam mieszkać. Był taki czas, kiedy myślałam, że nie powrócę już do Polski, że zostanę na zawsze na obczyźnie, jednak wszechświat i moja dusza zaplanowali inaczej.
JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO?
Wychowywałam się w jednym z miast w południowo-zachodniej części Polski, w województwie dolnośląskim, na obszarze terenów kopalni należących do dużej spółki miedziowej. Życie tam było ekscytujące. Można powiedzieć, że żyło się na „walizkach” bo wstrząsy, które działy się pod ziemią, mocno wpływały na nas, mieszkańców. Miejscami zapadała się ziemia, powstawały osuwiska, zapadały się ściany domów. Kto tego nie przeżył, nie zrozumie. Stres, strach, niepokój, towarzyszyły nam każdego dnia, że zawali się dom, że coś na głowę spadnie. Jak sięgam pamięcią, kiedy miałam trzy lata, mieszkałam z rodzicami na ósmym piętrze wieżowca, zawsze dało się odczuć tąpnięcia, wybuchy. Kiedyś tak uderzyło, że siedząc w przedpokoju, przerzuciło mnie do drugiego pomieszczenia, do kuchni. Tak miotało. Te emocje pozostają w człowieku przez całe życie. Dzisiaj, kiedy pracuje z innymi ludźmi, z ich emocjami – uwalniając ich od zdarzeń, które zapisały się w ich ciałach, na poziomie komórkowym, przypominam sobie te dawne chwile. Dopóki nie przepracujemy negatywnych doświadczeń, ciało nadal reaguje. Bo takie reakcje zapamiętało, tego się nauczyło. To całe procesy uruchamiane w ciele ludzkim od emocji, przez fale hormonów, stresu… Wyjazdy z tego miasta zawsze były dla mnie radosną chwilą.
![](https://studiovtv.tv/wp-content/uploads/2025/01/258245139_1753027498229794_8952955658457342939_n-1024x461.jpg)
„KRÓLOWA POŁUDNIA”
Dzisiaj, po tylu latach, mogę powiedzieć, że zwiedziłam już całkiem spory kawałek świata. Chociaż nadal jeszcze jest wiele do zobaczenia na świecie. I chwała za to! Są jednak kierunki, które w ogóle ze mną nie rezonują. Nie lubię północy globu. Zwykle ciągnie na południe. Ktoś kiedyś powiedział o mnie, że jestem królową południa i to by się zgadzało. Myślę, że sporo w tym prawdy. Dla mnie każda podróż ma być pełnią, ekscytacją. Podróżuje tam, gdzie mogę poczuć się wspaniale na każdym poziomie siebie. Na północ, tam, gdzie zimno i ciemno, mam wrażenie, że szkoda mi czasu. Zimna nie znoszę najlepiej.
Przez wiele lat, podróżując po świecie, poznałam, jak żyją ludzie. Ich kulturę, egzystencję.
Samo to – pomaga wyjść z pewnych schematów myślowych i zatrzymać się, zastanowić nad tym, co jest tym centrum, co nas łączy. I na pewno nie jest tym sam styl życia.
EGIPT – „CÓŻ TO BYŁA ZA ESKAPADA!”
W 2019 roku, pojechaliśmy, z kilkuosobową grupą na niezwykłą, tygodniową wyprawę. Ponieważ pewnej osobie z tej grupy znajomych udało się u władz i w ministerstwie zabytków w Egipcie, zorganizować wyjazd medytacyjny razem ze zwiedzaniem wszystkich (nawet tych trudno dostępnych) piramid. Cóż to była za eskapada! Po zmroku, kiedy już wszyscy turyści wyszli ze strefy zwiedzających piramidy w Gizie – my wjechaliśmy na medytacje i zwiedzanie. To było niesamowite. Tylko nasza mała grupa, kilku ludzi i cała ta majestatyczna przestrzeń.
To się nie zdarza. Wiemy, że zawsze są tam tłumy turystów i naciągaczy, nagabywaczy.
A my mieliśmy taki duchowy luksus. Pięknie i mocno to można docenić. Weszliśmy do wewnątrz największej piramidy: CHEOPSA, inaczej CHUFU. To miejsce ekscytujące, jednak trzeba pamiętać, że dla osób cierpiących na klaustrofobie może przysporzyć wielkiego stresu czy nawet paniki. Warto się nad tym zastanowić… Chodząc po wnętrzu piramidy, napotyka się ciasne, długie korytarze, tajemnicze wejścia, zejścia w dół z pionowymi drabinkami, miejscami trzeba chodzić na kolanach. Jedna z piramid miała zejście w dół o długości ok. 100 m! Wysiłek jest niemały. Eksploracja piramidy Cheopsa doprowadziła nas do dwóch komnat: Królowej i Królaz sarkofagami. Wokół piramid istnieje wiele legend, które można poznać zwiedzając z dobrym przewodnikiem. Są też zakamarki, ślepe przejścia, do których lepiej nie wchodzić, nie zaglądać.
Kiedy znalazłam się w Komnacie Królowej, coś we mnie pękło, łzy same zaczęły lecieć po policzkach. Nastąpiło we mnie jakieś głębokie oczyszczenie, odpuszczenie, transformacja, wewnętrzny proces. Przyszła niesamowita ulga i odczucie rozpuszczenia jakiegoś bliżej nieokreślonego ciężaru. Trudno to opisać. Z kolei w komnacie Króla ukazała się nam niesamowita przestrzeń, idealna do przeprowadzenia medytacji. Panował w niej półmrok. Dźwiękami kamertonów wypełniliśmy całe pomieszczenie. To było jedno z najpiękniejszych przeżyć. Być w takim miejscu i doświadczyć stanu medytacji, to wyjątkowa chwila. Naładowaliśmy tą energią zarówno siebie jak również wszystkie osobiste amulety, wisiorki, biżuterie. Wszystko to, co ktoś zabrał z sobą do wnętrza piramidy. Warto dodać, że niektóre ściany piramid od wewnątrz są cieplejsze, inne chłodniejsze. Jedna osoba z grupy miała z sobą kamerę termowizyjną i mogliśmy zobaczyć zmiany temperatur w poszczególnych partiach piramid, bezpośrednio na ścianach.
Doświadczyłam tego osobiście, energia tego miejsca jest tam niesamowita, można tam nabrać sił, odczuć to intensywnie na całym ciele. Doznać swego rodzaju transformacji. Bardzo głębokiej i przenikającej. Dzisiaj doskonale wiem, że to był ważny moment w moim życiu. Miał ogromny wpływ na to kim jestem obecnie, jak postępuje, reaguje…
![](https://studiovtv.tv/wp-content/uploads/2025/01/111-1024x692.jpg)
TRANSFORMACJA
Każda podróż w moim życiu, wyzwala we mnie poczucie wdzięczności. Dzieje się tak za każdym razem, kiedy spotyka mnie taka duchowa transformacja, wewnętrzne doznanie, przeżycie. Wdzięczność jest zawsze pozytywnym stanem. Warto mieć podziękowanie za każdy moment życia, każdą chwilę, za każdy oddech. Bo ten moment tu i teraz jest najważniejszy dla nas. Co było i co będzie to chwile ulotne. Polecam każdemu praktykowanie wdzięczności na co dzień. To wznosi naszą energię. Miłość i wdzięczność są jak dwie siostry. Kiedy wyrażamy je z głębi, to nasze życie staje się piękniejsze, bardziej wyraźne, spotykamy na swojej drodze właściwe osoby. Zostań teraz w chwili ciszy sama/sam ze sobą. Poczuj ten obecny moment w Twoim życiu.
Niech się dzieją cuda… i do następnej duchowej podróży!
Sylwia A. Skalniak
Trenerka uwalniania emocji z poziomu Źródła Życia, łącząca się z Kronikami Akashy. Magister filozofii hermeneutycznej. Neurocoach i couch. W gabinecie PANACEJA we Wrocławiu, stosuje techniki terapii poznawczo-behawioralnej i terapii schematów. Praktykuje narzędzia Matrix-Energetix. Jest twórczynią własnej metody Klucz Uzdrowienia, polegającej na odblokowywania emocji, schematów z ciała i podświadomości oraz czyszczenia pamięci komórkowej. Wykonywane jest to z w połączeniu z Uniwersalną Świadomością. Jej praca opiera się m.in. na metodach R. Bartletta, C. Tippinga, B. Nelsona. Podczas pracy z klientem korzysta z Dwupunktu, Kodu Emocji i Ciała, Recall Healing, Decodingu, Feeding Demons, metod Radykalnego Wybaczania oraz EFT. Stale się doskonali. Przeszła warsztaty synchronizacji półkul mózgowych, stworzone przez Instytut Roberta Monroe (OOBE). Jest diagnostą w terapii NLS, meta-terapii specjalistą d.s. badania żywej kropli krwi, dietetykiem, ziołolecznikiem, refleksoterapeutą i radiestetą.
WIĘCEJ INFORMACJI:
Gabinet Medycyny Komplementarnej, tel. + 48 609 699 389
http://www.panaceja.pl
facebook.com/panaceja.wroclaw
youtube.com/c/PanacejaSylwiaSkalniak